środa, 15 kwietnia 2009
Pure Juicyness
W domu czas płynie wolniej...Mogę wyspać się porządnie, poczytać wasze blogi, pouczyć się na kolokwium z emocji, przerzucić nowe "Cosmo", wybrać się na rajd po second-handach i to wszystko jednego dnia! Dlaczego w Krakowie nie udaje mi się tego powtórzyć ? ;p Wczoraj właśnie udałam się na takie ubraniowe łowy. Celem było zakupienie nowych jeansów (cierpię na straaaszny niedobór jeansów). Nie macie pojęcia jak trudno dostać proste, granatowe jeansy. Bez przetarć, marszczeń i innych ozdobników. Ja nie znalazłam takich ;p ale za to kupiłam parę fajnych ciuchów, które ujrzycie w najblizszych postach. Spodnie z DKNY, które mam dziś na sobie są właśnie lumpeksowym nabytkiem z ubiegłego roku. Tunikę, w którą jestem ubrana, znajoma mojej mamy przywiozła z Ameryki.
P.s: Wybaczcie, że występuje wciąż w tych samych butach. Wynika to z faktu, iż tylko te dwie pary zabrałam z Krakowa ;)
D ma na sobie buty Marisha, jeansy DKNY, tunika vintage, naszyjnik z szafy mamy ;)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Hej :)
OdpowiedzUsuńFajne granatowe jeansy mamy w Housie :)
Tak poza tym to fajny ten blog, codziennie czekam na nowy post ;P
Pozdrawiam - Iza :)
Dziękuje Iza :)
OdpowiedzUsuńMiło mi,że komuś podoba się to co robię :) :*